Chodzisz do
psychologa? Z pewnością masz coś nie tak z głową i być może
jesteś niebezpieczny dla społeczeństwa. Tak zazyczaj reagują
ludzie (nawiasem mówiąc dość ogarniczeni poglądowo), gdy
dowiadują się, że ktoś korzysta z pomocy specjalisty. No bo kto
normalny nie potrafi sobie poradzić z życiem, aż tak, że musi
komuś płacić za zwykłe wyżalenie się drugiej osobie?
Ja z fachowej
pomocy psychoterapeutycznej korzystam już od dłuższego czasu i
wcale nie uważam się za chorą psychicznie. Mimo że jestem dość
młodą osobą to życie niestety wiele razy dawało mi porządnego
kopa w tyłek, z którym początkowo starałam sobie radzić sama,
jednak mimo jako takiej motywacji, nie wiele z moich planów
wychodziło i w rezultacie czułam się jeszcze gorzej, mając
świadomość tego, jaka jestem słaba.
Moja pierwsza
wizyta u psychologa i zarazem psychiatry była kompletną porażką.
Miałam wtedy około szesnastu lat, a pani, która z założenia
powinna mi pomóc i wysłuchać, stwierdziła, że wszystko
wyolbrzymiam i nic tak naprawdę mi nie jest. O dziwo, leki na
“poprawę nastroju” mi przepisała. Po tym doświadczeniu zostało
mi jedynie uprzedzenie do specjalistów i przekonanie, że już nigdy
więcej nie odwiedzę żadnego z nich. Jednak moje uprzedzenie nie
trwało długo, ponieważ dwa lata później po raz kolejny nie
radziłam sobie ze sobą, dopadły mnie zaburzenia odżywiania a ja
zaczęłam się rozglądać po raz kolejny za fachową pomocą.
Drugim razem
trafiłam lepiej, wtedy wydawało mi się, że wybór był nawet
bardzo dobry, jednak z perspektywy czasu widzę, że i ta nominacja
do najlepszych nie należała. Przez ponad rok raz w tygodniu
uczęszczałam na wizyty do pani psycholog, która miała piękne
biuro oraz podobno wysokie kwalifikacje. Czy tak długo trwająca
terapia coś mi dała? Praktycznie nic, wprawdzie poprawiły się
moje relacje z mamą, wyszłam z zaburzeń odżywiania, jednak to
wszystko wynikało z mojej inicjatywy, aniżeli ze współpracy ze
specjalistą. Na co tygodniowych spotykaniach nadzwyczajnie się
męczyłam. Miałam dość ciągłego wałkowania tych samych
tematów, wiecznego patrzenia się na zegarek, kiedy wreszcie sesja
dobiegnie końca, a ja będę mogła wyrwać się z tego fatalnego
fotela. Najbardziej ze wszystkiego jednak denerwowała mnie cisza!
Ponieważ jeśli nie miałam nic do powiedzenia (czyli zdażało się
to dość często, bo nie potrafiłam sama z siebie zacząć się
zwierzać) to psycholog najzwyczajniej w świecie nie potrafiła mnie
o nic zapytać lub w jakikolwiek inny sposób nawiązać rozmowy. Ja
nie obeznana w relacjach pacjent-terapeuta myślałam, że tak to
właśnie powinno wyglądać i wciąż leczenie u danej pani
kontynuowałam.
Dopiero za trzecim
razem, po moim powrocie z Anglii, który bardzo przeżyłam, udało
mi się znaleźć psycholog z prawdziwego zdarzenia. Jednak przed
pierwszą wizytą u nowego lekarza zrobiłam dokładny research oraz
starałam się znaleźć jak najwięcej opinii pacjentów o
psychologach w moim mieście. Wybrałam osobę, która nie tylko
miała najwięcej pozytywnych komentarzy, ale też taką, która już
na zdjęciu prezentowała się przyjaźnie. Niewątpliwie internet co
do Pani Kasi się nie mylił, bowiem już od pierwszego spotkania
nawiązałyśmy bardzo dobry kontakt. Moja wcześniejsza terapia w
porównaniu do obecnej to niebo i ziemia, dopiero teraz uświadomiłam
sobie jak naprawdę wygląda prawdziwa i co ważne owocna
psychoterapia. Wreszcie cotygodniowe wizyty nie są dla mnie jak
kiedyś zmorą, a przyjemnością.
Z powyższych
przykładów wyraźnie widać, że najistotniejszą rzeczą jest
znalezienie specjalisty, który będzie nam odpowiadał. Psycholog
też jest człowiekiem i też ma swój charakter. Tak samo jak w
codziennym życiu potrafimy nawiązać kontakt tylko z wybranymi
osobami, tak samo dzieje się w przypadku relacji lekarz-pacjent.
Dlatego jeśli po paru pierwszych wizytach zauważasz, że
specjalista Ci nie odpowiada, nie zrażaj się i nie twierdź, że
każdy inny będzie taki sam. Odpalaj internet i szukaj następnego –
aż do skutku!
Początkowo to, że
korzystam z pomocy psychologa było pewną moją tajemnicą, o której
wiedziała tylko moja rodzina. Dość wiele czasu minęło, zanim
uświadomiłam sobie, że korzystanie z pomocy specalisty wcale nie
czyni mnie wariatką, a moja terapia nie jest powodem do wstydu. Gdy
powiedziałam swoim najbliższym przyjaciołom o moich wizytach u
psychologa, okazało się, że nie jestem jedyną osobą, która
korzysta z tego typu pomocy. Wyszło na jaw, że paru moi znajomych
też “jest wariatami”, a pozostała część z nich chciałaby z
takiego wsparcia specjalisty skorzystać, jednak z różnych przyczyn
(najczęściej finansowych) nie są w stanie sobie na to pozwolić.
Być może i w twoim otoczeniu są osoby przechodzące psychoterapię,
a Ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Bowiem do psychologa
chodzą nie tylko ludzie, z wyraźnymi psychicznymi problemami, ale
też ludzie z pozoru normalni, którzy swoje emocje skrywają głęboko
w sobie.
Mi zawsze sie wydawalo, ze cos jest ze mna nie tak, ze potrzebuje porozmawiac z kims, kto profesjonalnie moze mi pomoc, bo porady ludzi z otoczenia na nic sie nie zdawaly, ale nie bylo mnie stac. Czas minal i chyba z tego wyroslam, co nie oznacza, ze gdybym miala potrzebe, to nie wybralabym sie do takiego lekarza. Super, ze mowisz o tym otwarcie. Osobiscie uwazam, ze jesli trudno jest poradzic sobie ze soba, to warto poszukac pomocy dalej. Nic w tym zlego :)
OdpowiedzUsuńZycze powodzenia :)
Cieszę się, iż potrafisz pisać o takich sprawach. Dla niektórych niestety jest to wciąż temat tabu.
OdpowiedzUsuńZ miłą chęcią przeczytałam Twoje zwierzenia, Równiez chodze do psychologa i również trzy razy szukałam tej odpowiedniej osoby. Póki co jednak tak do konca nie wiem czy to ta właśnie osoba mi na prawde pomoze, ale próbuje, bo bez tego nie dam już sobie rady. Akurat ja chodze za darmo, nic nie płacę ani za psychologa, ani za psychiatrę.
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że w naszych czasach to już żaden wstyd, bo wiele osób chodzi do psychologa i wcale nie są wariatami. W koncu prawdziwi wariaci konczą w psychiatryku, a nie w fotelu mając przed sobą psychologa. Jezeli nie ma sie zadnej bliskiej osoby z ktora mozna by porozmawiac, to psycholog jest najlepszym rozwiazaniem. U mnie nikt, oprocz mamy i dziadka nic o moich wizytach nie wie.
Pozdrawiam i dzieki za ten szczery post.
To prawda. Ludzie, którzy chodzą do psychologa czy do psychiatry postrzegani są jako wariaci. A to wcale nie jest prawda. Prawdą jest to, że tacy specjaliści pomogą osobom wyjść z lęków, obaw, strachu i różnego typu zaburzeń. Zaburzenia emocjonalne bardzo trudno się leczy samemu, więc sama z chęcią skorzystałabym z wizyty u dobrego specjalisty, jeśli miałabym potrzebę.
OdpowiedzUsuńDziekuje bardzo za odwiedziny na moim blogu i mily komentarz:)
OdpowiedzUsuńPsychoterapia to w pewnym sensie studium o samym sobie i nie kazdy ma odwage dowiedziec sie pewnych rzeczy o sobie. Dlatego niektorzy jej unikaja i bardzo czesto trafiaja na nia nie te osoby, co powinny, lecz te najczesciej poszkodowane.
Ja rowniez bylam na psychoterapii, moze przeczytac o niej w moim poscie, a wlasciwie w jego dwoch czescach. Zapraszam serdecznie:
http://www.elisabeth-brzeski.blogspot.de/2014/09/daleka-podroz-w-glab-siebie.html
Pozdrawiam serdecznie i milego weekendu Ci zycze:)
Szczerze powiedziawszy, bałabym się takiej wizyty u specjalisty. Bałabym się tego, co ma do powiedzenia na mój temat. Bałabym się aż takiego uzewnętrznienia. I oprócz tych wszystkich obaw, prawdopodobnie towarzyszących każdemu, kto miałby zdecydować się na taką wizytę, nie czuję też potrzeby, by udać się na taka wizytę. Niemniej nie uważam, że każdy, kto uczęszcza do psychologa lub psychiatry to "wariat" ;) Ludzie mają różne problemy i najważniejsze, żeby sobie z nimi radzili - każdy w taki sposób, jaki jest dla niego najbardziej wygodny i najbardziej efektywny. Stąd jeśli jest potrzeba, by porozmawiać ze specjalistą - idę i rozmawiam.
OdpowiedzUsuńBardzo mądry post!! A w dzisiejszych czasach to prawie każdy potrzebuje takiej pomocy ze strony specjalisty.
OdpowiedzUsuńWarto o problemach rozmawiać i sposobach pomocy, bo często ludzie mają mylne opinie na ten temat. Warto jednak pamiętać, że lekarze też próbują nas "zaszuflatkować", bo wtedy anazila jest łatwiejsza...
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie, że się otworzyłaś i napisałaś tu o wszystkim, duży plus za to. A co do wykształconych psychologów, to nigdy nie miałam z nimi do czynienia.
OdpowiedzUsuńZaobserwowałam i zapraszam Mój blog-klik
Ja również korzystam z pomocy psychologa. Wymieniamy się listami. Bardzo zależało mi na tym, żeby to był ktoś z Polski. Po pierwsze- tu w Anglii takie rzeczy kosztują majątek. Po drugie- Anglicy mają zupełnie inną mentalność. A "psychoterapia" w formie listów bardzo mi odpowiada. Z panią psycholog znamy się osobiście i na prawdę wiele mi daje kontakt z nią.
OdpowiedzUsuńTeż zauważyłam, że prawie nikt nie rozmawia o takich rzeczach, jak wizyta u psychologa. A przecież to też lekarz. To dziwne, bo im mniej społeczeństwo daje ogólne przyzwolenie na bycie wariatem, tym więcej wariatów jest wokół nas. Bo skrywanie w sobie emocji, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy nie przynosi nic dobrego.
Pozdrawiam :)
Ten post był tak szczery, że i ja zdecydowałam się na szczery komentarz. Właściwie pytanie. Kiedy powinniśmy zdecydować się na wizytę u psychologa? Kiedy powinniśmy powiedzieć rodzinie, że taki pomysł jest w naszej głowie, bo sobie nie radzimy. Czasami trudno powiedzieć czy to po prostu stan przejściowy w którym wszystko jest nie tak jak powinno, a kiedy naprawdę czujemy, że coś jest nie tak. Masz jakieś rady w tym zakresie? Jak zareagowała rodzina? Post bardzo dobry, może dzięki niemu komuś pomożesz :)
OdpowiedzUsuńJa na wizytę u psychologa zdecydowałam się, gdy już od dłuższego czasu nie radziłam sobie ze sobą, więc byłam przekonana, że nie jest to tylko stan przejściowy. Powiedziałam wtedy też swojej mamie, która bardzo się przejęła i przez pewien czas uczęszczała ze mną na sesje w ramach terapii rodzinnej. Tato raczej uważał, że to wszystko to moje fanaberie, ale nic nie komentował.
UsuńPrzede wszystkim radzę najpierw powiedzieć o swoim problemie osobie w rodzinie, z którą mamy najlepszy kontakt bez różnicy czy to jest jeden z rodziców czy ktoś z rodzeństwa.
Czasami mam taki okres, ze sama chcialabym zaczerpnac takiej porady psychologa, ale po prostu nie mam na to funduszy. Bardzo szczery post. Wlasciwie znam malo osob, ktore jawnie mowie o tym, ze uczeszczaja na terapie, a przeciez nie ma w tym nic zlego :)
OdpowiedzUsuńPowiem ci szczerze, że mam takie chwile, że chciałabym się udać do psychologa. Ale staram się radzić ze swoimi problemami sama i być osobą ..pozytywną ; nie lubię martwić innych sobą. ..
OdpowiedzUsuńAle co do twojego postu : BRAWO ! :*. Wydaje mi się, że niewielu tak szczerze i otwarcie przyznałoby się do tego, że chodzi na terapię. To przecież nie zbrodnia, nic złego nie robisz, a tylko sobie pomagasz. A społeczeństwo widzi wtedy te osoby jako "zagrażające" im... I może dlatego też mam do tego taką awersję.. nie wiem. :)
Ludzie niestety są bardzo ograniczeni, zdanie "chodzę do psychologa" zawsze stworzy dystans między ludźmi. Tak już jest, no co zrobić. Lepiej jest w ogóle nic nie mówić. Wychodzę z założenia, że moje życie jest moją prywatną sprawą i nie potrzebuję o nim opowiadać :) Niemniej jednak podziwiam Cię za odwagę i życzę wytrwałości w terapii! ;)
OdpowiedzUsuń