czwartek, 9 kwietnia 2015

Chodzę do psychologa. Czy to znaczy, że jestem wariatką?

Chodzisz do psychologa? Z pewnością masz coś nie tak z głową i być może jesteś niebezpieczny dla społeczeństwa. Tak zazyczaj reagują ludzie (nawiasem mówiąc dość ogarniczeni poglądowo), gdy dowiadują się, że ktoś korzysta z pomocy specjalisty. No bo kto normalny nie potrafi sobie poradzić z życiem, aż tak, że musi komuś płacić za zwykłe wyżalenie się drugiej osobie?


Ja z fachowej pomocy psychoterapeutycznej korzystam już od dłuższego czasu i wcale nie uważam się za chorą psychicznie. Mimo że jestem dość młodą osobą to życie niestety wiele razy dawało mi porządnego kopa w tyłek, z którym początkowo starałam sobie radzić sama, jednak mimo jako takiej motywacji, nie wiele z moich planów wychodziło i w rezultacie czułam się jeszcze gorzej, mając świadomość tego, jaka jestem słaba.

Moja pierwsza wizyta u psychologa i zarazem psychiatry była kompletną porażką. Miałam wtedy około szesnastu lat, a pani, która z założenia powinna mi pomóc i wysłuchać, stwierdziła, że wszystko wyolbrzymiam i nic tak naprawdę mi nie jest. O dziwo, leki na “poprawę nastroju” mi przepisała. Po tym doświadczeniu zostało mi jedynie uprzedzenie do specjalistów i przekonanie, że już nigdy więcej nie odwiedzę żadnego z nich. Jednak moje uprzedzenie nie trwało długo, ponieważ dwa lata później po raz kolejny nie radziłam sobie ze sobą, dopadły mnie zaburzenia odżywiania a ja zaczęłam się rozglądać po raz kolejny za fachową pomocą.

Drugim razem trafiłam lepiej, wtedy wydawało mi się, że wybór był nawet bardzo dobry, jednak z perspektywy czasu widzę, że i ta nominacja do najlepszych nie należała. Przez ponad rok raz w tygodniu uczęszczałam na wizyty do pani psycholog, która miała piękne biuro oraz podobno wysokie kwalifikacje. Czy tak długo trwająca terapia coś mi dała? Praktycznie nic, wprawdzie poprawiły się moje relacje z mamą, wyszłam z zaburzeń odżywiania, jednak to wszystko wynikało z mojej inicjatywy, aniżeli ze współpracy ze specjalistą. Na co tygodniowych spotykaniach nadzwyczajnie się męczyłam. Miałam dość ciągłego wałkowania tych samych tematów, wiecznego patrzenia się na zegarek, kiedy wreszcie sesja dobiegnie końca, a ja będę mogła wyrwać się z tego fatalnego fotela. Najbardziej ze wszystkiego jednak denerwowała mnie cisza! Ponieważ jeśli nie miałam nic do powiedzenia (czyli zdażało się to dość często, bo nie potrafiłam sama z siebie zacząć się zwierzać) to psycholog najzwyczajniej w świecie nie potrafiła mnie o nic zapytać lub w jakikolwiek inny sposób nawiązać rozmowy. Ja nie obeznana w relacjach pacjent-terapeuta myślałam, że tak to właśnie powinno wyglądać i wciąż leczenie u danej pani kontynuowałam.

Dopiero za trzecim razem, po moim powrocie z Anglii, który bardzo przeżyłam, udało mi się znaleźć psycholog z prawdziwego zdarzenia. Jednak przed pierwszą wizytą u nowego lekarza zrobiłam dokładny research oraz starałam się znaleźć jak najwięcej opinii pacjentów o psychologach w moim mieście. Wybrałam osobę, która nie tylko miała najwięcej pozytywnych komentarzy, ale też taką, która już na zdjęciu prezentowała się przyjaźnie. Niewątpliwie internet co do Pani Kasi się nie mylił, bowiem już od pierwszego spotkania nawiązałyśmy bardzo dobry kontakt. Moja wcześniejsza terapia w porównaniu do obecnej to niebo i ziemia, dopiero teraz uświadomiłam sobie jak naprawdę wygląda prawdziwa i co ważne owocna psychoterapia. Wreszcie cotygodniowe wizyty nie są dla mnie jak kiedyś zmorą, a przyjemnością.

Z powyższych przykładów wyraźnie widać, że najistotniejszą rzeczą jest znalezienie specjalisty, który będzie nam odpowiadał. Psycholog też jest człowiekiem i też ma swój charakter. Tak samo jak w codziennym życiu potrafimy nawiązać kontakt tylko z wybranymi osobami, tak samo dzieje się w przypadku relacji lekarz-pacjent. Dlatego jeśli po paru pierwszych wizytach zauważasz, że specjalista Ci nie odpowiada, nie zrażaj się i nie twierdź, że każdy inny będzie taki sam. Odpalaj internet i szukaj następnego – aż do skutku!

Początkowo to, że korzystam z pomocy psychologa było pewną moją tajemnicą, o której wiedziała tylko moja rodzina. Dość wiele czasu minęło, zanim uświadomiłam sobie, że korzystanie z pomocy specalisty wcale nie czyni mnie wariatką, a moja terapia nie jest powodem do wstydu. Gdy powiedziałam swoim najbliższym przyjaciołom o moich wizytach u psychologa, okazało się, że nie jestem jedyną osobą, która korzysta z tego typu pomocy. Wyszło na jaw, że paru moi znajomych też “jest wariatami”, a pozostała część z nich chciałaby z takiego wsparcia specjalisty skorzystać, jednak z różnych przyczyn (najczęściej finansowych) nie są w stanie sobie na to pozwolić. Być może i w twoim otoczeniu są osoby przechodzące psychoterapię, a Ty nawet nie zdajesz sobie z tego sprawy. Bowiem do psychologa chodzą nie tylko ludzie, z wyraźnymi psychicznymi problemami, ale też ludzie z pozoru normalni, którzy swoje emocje skrywają głęboko w sobie.


15 komentarzy:

  1. Mi zawsze sie wydawalo, ze cos jest ze mna nie tak, ze potrzebuje porozmawiac z kims, kto profesjonalnie moze mi pomoc, bo porady ludzi z otoczenia na nic sie nie zdawaly, ale nie bylo mnie stac. Czas minal i chyba z tego wyroslam, co nie oznacza, ze gdybym miala potrzebe, to nie wybralabym sie do takiego lekarza. Super, ze mowisz o tym otwarcie. Osobiscie uwazam, ze jesli trudno jest poradzic sobie ze soba, to warto poszukac pomocy dalej. Nic w tym zlego :)
    Zycze powodzenia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Cieszę się, iż potrafisz pisać o takich sprawach. Dla niektórych niestety jest to wciąż temat tabu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Z miłą chęcią przeczytałam Twoje zwierzenia, Równiez chodze do psychologa i również trzy razy szukałam tej odpowiedniej osoby. Póki co jednak tak do konca nie wiem czy to ta właśnie osoba mi na prawde pomoze, ale próbuje, bo bez tego nie dam już sobie rady. Akurat ja chodze za darmo, nic nie płacę ani za psychologa, ani za psychiatrę.
    Wydaje mi się, że w naszych czasach to już żaden wstyd, bo wiele osób chodzi do psychologa i wcale nie są wariatami. W koncu prawdziwi wariaci konczą w psychiatryku, a nie w fotelu mając przed sobą psychologa. Jezeli nie ma sie zadnej bliskiej osoby z ktora mozna by porozmawiac, to psycholog jest najlepszym rozwiazaniem. U mnie nikt, oprocz mamy i dziadka nic o moich wizytach nie wie.
    Pozdrawiam i dzieki za ten szczery post.

    OdpowiedzUsuń
  4. To prawda. Ludzie, którzy chodzą do psychologa czy do psychiatry postrzegani są jako wariaci. A to wcale nie jest prawda. Prawdą jest to, że tacy specjaliści pomogą osobom wyjść z lęków, obaw, strachu i różnego typu zaburzeń. Zaburzenia emocjonalne bardzo trudno się leczy samemu, więc sama z chęcią skorzystałabym z wizyty u dobrego specjalisty, jeśli miałabym potrzebę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Dziekuje bardzo za odwiedziny na moim blogu i mily komentarz:)

    Psychoterapia to w pewnym sensie studium o samym sobie i nie kazdy ma odwage dowiedziec sie pewnych rzeczy o sobie. Dlatego niektorzy jej unikaja i bardzo czesto trafiaja na nia nie te osoby, co powinny, lecz te najczesciej poszkodowane.
    Ja rowniez bylam na psychoterapii, moze przeczytac o niej w moim poscie, a wlasciwie w jego dwoch czescach. Zapraszam serdecznie:

    http://www.elisabeth-brzeski.blogspot.de/2014/09/daleka-podroz-w-glab-siebie.html

    Pozdrawiam serdecznie i milego weekendu Ci zycze:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Szczerze powiedziawszy, bałabym się takiej wizyty u specjalisty. Bałabym się tego, co ma do powiedzenia na mój temat. Bałabym się aż takiego uzewnętrznienia. I oprócz tych wszystkich obaw, prawdopodobnie towarzyszących każdemu, kto miałby zdecydować się na taką wizytę, nie czuję też potrzeby, by udać się na taka wizytę. Niemniej nie uważam, że każdy, kto uczęszcza do psychologa lub psychiatry to "wariat" ;) Ludzie mają różne problemy i najważniejsze, żeby sobie z nimi radzili - każdy w taki sposób, jaki jest dla niego najbardziej wygodny i najbardziej efektywny. Stąd jeśli jest potrzeba, by porozmawiać ze specjalistą - idę i rozmawiam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo mądry post!! A w dzisiejszych czasach to prawie każdy potrzebuje takiej pomocy ze strony specjalisty.

    OdpowiedzUsuń
  8. Warto o problemach rozmawiać i sposobach pomocy, bo często ludzie mają mylne opinie na ten temat. Warto jednak pamiętać, że lekarze też próbują nas "zaszuflatkować", bo wtedy anazila jest łatwiejsza...

    OdpowiedzUsuń
  9. Bardzo fajnie, że się otworzyłaś i napisałaś tu o wszystkim, duży plus za to. A co do wykształconych psychologów, to nigdy nie miałam z nimi do czynienia.
    Zaobserwowałam i zapraszam Mój blog-klik

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja również korzystam z pomocy psychologa. Wymieniamy się listami. Bardzo zależało mi na tym, żeby to był ktoś z Polski. Po pierwsze- tu w Anglii takie rzeczy kosztują majątek. Po drugie- Anglicy mają zupełnie inną mentalność. A "psychoterapia" w formie listów bardzo mi odpowiada. Z panią psycholog znamy się osobiście i na prawdę wiele mi daje kontakt z nią.
    Też zauważyłam, że prawie nikt nie rozmawia o takich rzeczach, jak wizyta u psychologa. A przecież to też lekarz. To dziwne, bo im mniej społeczeństwo daje ogólne przyzwolenie na bycie wariatem, tym więcej wariatów jest wokół nas. Bo skrywanie w sobie emocji, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy nie przynosi nic dobrego.
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Ten post był tak szczery, że i ja zdecydowałam się na szczery komentarz. Właściwie pytanie. Kiedy powinniśmy zdecydować się na wizytę u psychologa? Kiedy powinniśmy powiedzieć rodzinie, że taki pomysł jest w naszej głowie, bo sobie nie radzimy. Czasami trudno powiedzieć czy to po prostu stan przejściowy w którym wszystko jest nie tak jak powinno, a kiedy naprawdę czujemy, że coś jest nie tak. Masz jakieś rady w tym zakresie? Jak zareagowała rodzina? Post bardzo dobry, może dzięki niemu komuś pomożesz :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja na wizytę u psychologa zdecydowałam się, gdy już od dłuższego czasu nie radziłam sobie ze sobą, więc byłam przekonana, że nie jest to tylko stan przejściowy. Powiedziałam wtedy też swojej mamie, która bardzo się przejęła i przez pewien czas uczęszczała ze mną na sesje w ramach terapii rodzinnej. Tato raczej uważał, że to wszystko to moje fanaberie, ale nic nie komentował.
      Przede wszystkim radzę najpierw powiedzieć o swoim problemie osobie w rodzinie, z którą mamy najlepszy kontakt bez różnicy czy to jest jeden z rodziców czy ktoś z rodzeństwa.

      Usuń
  12. Czasami mam taki okres, ze sama chcialabym zaczerpnac takiej porady psychologa, ale po prostu nie mam na to funduszy. Bardzo szczery post. Wlasciwie znam malo osob, ktore jawnie mowie o tym, ze uczeszczaja na terapie, a przeciez nie ma w tym nic zlego :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Powiem ci szczerze, że mam takie chwile, że chciałabym się udać do psychologa. Ale staram się radzić ze swoimi problemami sama i być osobą ..pozytywną ; nie lubię martwić innych sobą. ..
    Ale co do twojego postu : BRAWO ! :*. Wydaje mi się, że niewielu tak szczerze i otwarcie przyznałoby się do tego, że chodzi na terapię. To przecież nie zbrodnia, nic złego nie robisz, a tylko sobie pomagasz. A społeczeństwo widzi wtedy te osoby jako "zagrażające" im... I może dlatego też mam do tego taką awersję.. nie wiem. :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ludzie niestety są bardzo ograniczeni, zdanie "chodzę do psychologa" zawsze stworzy dystans między ludźmi. Tak już jest, no co zrobić. Lepiej jest w ogóle nic nie mówić. Wychodzę z założenia, że moje życie jest moją prywatną sprawą i nie potrzebuję o nim opowiadać :) Niemniej jednak podziwiam Cię za odwagę i życzę wytrwałości w terapii! ;)

    OdpowiedzUsuń